Jak obniżyć poziom stresu w pracy?

Businessman sleeping in his office at table with computer

Businessman sleeping in his office at table with computer

Na temat stresu napisano już wiele tekstu. Stres to coś, co nie pozwala się skupić na danym temacie, wywołuje jakieś nieznośne lęki, poczucie poniżenia, duże emocje, nerwy i wciąż nas gdzieś goni. Zmusza, aby się spieszyć, ponieważ jeśli nie, to… No właśnie. To co? Co się stanie, jeśli z czymś nie zdążymy? Zwolnią nas z pracy? Wyśmieją? Będą pokazywać palcami, uśmiechać się z pogardą na nasz widok? Jest wiele „efektów” stresu. Wszystko zależy od tego, czego tak naprawdę się boimy. Jeśli zwolnienia z pracy – będziemy robić wszystko co nam każą i to nawet w dużym stresie, nawet te rzeczy, które w ogóle nie należą do naszych obowiązków, aby tylko nas nie zwolnili.

Jeśli natomiast boimy się poniżenia, utraty wyimaginowanego (lub nie) honoru, wykluczenia ze środowiska, zachowamy się tak samo jak w pierwszym przypadku. Stres – to taki „hiper-napęd”. Może i daje power do pracy, ale szybko wykańcza. A wtedy pozostaje już tylko wypalona skorupa, którą wszyscy jakimś cudem nazywają naszym imieniem. To niebezpieczne. Ale poradzić na stres – na pierwszej linii – możemy tylko my sami.

Od czego zacząć?

Najważniejsze jest, aby uświadomić sobie, czego tak naprawdę się boimy. Ponieważ stres, to forma strachu, która zatruwa pozytywne i logiczne myślenie. Człowiek jest jak przysłowiowy koń z klapkami na oczach. Widzi tylko jeden cel: Gnać przed siebie. A człowiek, to nie koń. Ma swoje potrzeby i wymagania. Ma swoje poczucie piękna i poczucie brzydoty. Chyba, że stres przysłoni mu obraz świata, wtedy wszystko się miesza. Jeśli już poznamy własny strach i przede wszystkim przyznamy się do niego, wtedy kolejnym krokiem będzie uświadomienie sobie, że tak naprawdę są rzeczy na które nie mamy wpływu. Nie zajmujmy się więc nimi. Róbmy to, na co mamy wpływ, a reszta ułoży się sama. Przecież bez naszego udziału dzieje się tyle rzeczy na świecie, a on jakoś wciąż istnieje i daje sobie świetnie radę sam. Więc zajmijmy się tym, na co mamy wpływ.

Podstawowa zasada

Jeśli zrozumiemy tę podstawową zasadę, że nie wszystko od nas zależy, będziemy mogli nazwać swój wyimaginowany strach po imieniu i tym samym mu się przeciwstawić. Nie gońmy przysłowiowego króliczka dla samego gonienia, tylko po to, aby go złapać. Efekty przyjdą same. Oczywiście: dobrze powiedzieć, gorzej zrobić. Co, jeśli szef wymaga od nas rzeczy niemożliwych, a praca do wykonania jest ciągle „na wczoraj”? Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że pracownik, to też człowiek i ma swoje prawa. Użyjmy ich spokojnie, ale stanowczo.

Ciągłe odkładanie problemu ad acta nie rozwiąże go, a jedynie przysporzy więcej kłopotów. Poza tym, każdy, każdego w jakiś sposób sobie „wychowuje”. Jeśli od samego początku pozwolimy sobie na więcej, niż wymaga od nas nasza karta pracy (zawarte w niej obowiązki), jest duże prawdopodobieństwo, że będziemy ciągle to robić. Może dojść nawet do tego, iż nasza karta obowiązków będzie rosnąć, a wypłata może zacząć maleć (ze względu np. na kłopoty finansowe firmy). Takie tłumaczenie jest dość powszechne, a pracownik nie chcąc stracić pracy, poddaje się mu bez zastrzeżeń. A to wielki błąd.

Artykuł opracowano wspólnie z serwisem http://www.chorezatoki.pl